4/15/2013

Prodiżowy dramat, wcale nie taki dramat

Czy można upiec coś bez piekarnika, przygotować wystawny obiad i podać deser?  Można. Każda mama i babcia znają tę odpowiedź, ponieważ  zaznały alternatywę piekarnika, którą jest zapomniany prodiż. Ta mała aluminiowa ogrzewana prądem puszka z oldschool’owym judaszem niczym sprzęt głębinowy za czasów Moby Dicka, upiecze  godne skosztowania soczyste mięso czy niebiańskie, rozpływające się w ustach ciasto. Opis ten nie oznacza, że prodiż jest  łatwy w użyciu i nie da się sknocić potrawy, ale wszystko to kwestia wprawy i praktyki.  


 W przypadku naszego prodiża, który jest w trakcie procesu wyciągania z czeluści rdzy, nie było 
   widać nawet szybki. Wkrótce na blogu efekt renowacji i odsłona nowego prodiżowego wcielenia.

Majestat prodiża  poznałam niedawno i od tej pory jestem królową wypieków w swoim małym domu, a dzielący ze mną nie tylko kuchnię, wysoki jak dąb mężczyzna zajada się z prosięcym wzrokiem pieczonym w prodiżu mięsem.  Oczywiście słyszałam ostrzeżenia, że  „w prodiżu to tylko babkę da się upiec”, że nic okraszonego aluminiową/silikonową/papierową formą się nie upiecze, ponieważ prodiż ma za małą moc.  Nic bardziej mylnego. To małe i niepozorne urządzenie, które pobiera o wiele mniej prądu niż piekarnik, z powodzeniem poradzi sobie z babeczkami, rogalikami, sernikiem, a nawet chlebem. Każda sztuka wymaga wstępnego okiełznania, dlatego od razu zdradzam, że pieczenie wydaje się, a nawet jest, nieco dłuższe niż w piekarniku.  Natomiast po zakończeniu pieczenia dostajemy nagrodę w postaci mięsa dopieszczonego, przez co bardziej soczystego i z bardziej delikatną skórką. Marudy mogą twierdzić, że temperaturą wyjściową i ostateczną prodiża jest 200 stopni C.  W takim razie leniuszki trzeba trochę pozaglądać w górną szybkę, poświęcić trochę czasu i miłości pieczonej potrawie. Ostatecznie dla narzekających na brak czasu zostawić mięso na 1,5 godziny, babeczki na  45 min i iść w cholerę, aby po powrocie zobaczyć rewelacyjny efekt.

Zatem podsumowując. Mamuśki, popsuty piekarnik to nie dramat. Hipsterzy, dla was fajna dizajnerska zabawka do kawalerek. Smakosze: zachęcam do zmierzenia się z prodiżem, naprawdę warto.


Dla niedowiarków przykład: Kruche babki

2 komentarze:

  1. Moja babcia ostatnio opowiadała mi o nim, cieszę się, że mogłam zobaczyć, jak sobie radzi w praktyce ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja wczoraj upiekłem razowca w prodiżu i jest boooski!

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...