Po 24 godzinnym maratonie suszenia pomidorów na kuchni opalanej drewnem i po wzbiciu się na wyżyny cierpliwości osiągnęliśmy swój cel. Suszone pomidory dołączają do naszej spiżarenki z przetworami na zimę. Pomidory gruntowe tańsze już nie będą. W tej chwili można dostać kilogram za złotówkę.
My suszyliśmy je niemal bezpośrednio na płaszczyźnie kuchenki, dlatego obsługa paleniska wymagała chirurgicznej, czy może fajczarskiej precyzji, tak by cały czas coś się tliło. Rozwiązanie mocno absorbujące, ale takie mieliśmy warunki. Suszone pomidory własnej produkcji to mocna karta kuchennych zapasów. Szczególną uwagą warto obdarzyć koszty około 1 - 2 zł za słoik. Ceny suszonych pomidorów ze sklepów zniechęciły już niejedną osobę.
Składniki:
pomidory
olej rzepakowy (można użyć oliwy z oliwek)
przyprawy (bazylia, zioła prowansalskie, czosnek, oregano, sól)
Jak zrobić?
Pomidory dokładnie myjemy, przekrawamy na pół i oczyszczamy z miąższu. Tak przygotowane, ciasno układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i solimy. Piekarnik ustawiamy na 100 stopni z termoobiegiem. Suszymy około 5 godzin. Warto uzbroić się w cierpliwość, ponieważ jest to proces bardzo mozolny. Do pomidorów należy zaglądać co jakiś by cały czas mieć pod kontrolą czy się nie przypalają.
Po wysuszeniu pomidory układamy ciasno w słoiku, do którego wcześniej wrzucamy ząbek czosnku. Zalewamy gorącym olejem (lub oliwą). Pamiętajcie, by oleju NIE gotować, gdyż i tak ma wyższą temperaturę wrzenia niż woda. Wystarczy, by olej był podgrzany. Dzięki temu aromat przypraw szybko opanuje wasz zbiorniczek z pomidorami. Do słoików wrzucamy też świeże zioła do smaku lub ich suchą wersję. Pamiętajcie, aby nie przesuszyć pomidorów na wiór, mogą być delikatnie elastyczne, ale na pewno nie mogą zostawiać wilgoci na palcach.